Recenzja - VIABLUE X-60 Nasza konfekcja - Przewód zasilający

30-09-2020

VIABLUE X60

Kabel zasilający VIABLUE X60. Recenzja amatorska. Test

Byłem przygotowany na przepotężny bas, który zabuczy mi pokój a okazało się, że uzyskałem bardzo kulturalne granie z wysokiej półki.

Kabel niemieckiego producenta VIABLUE X60 to najwyższy model z serii. Jest zbudowany z trzech przewodników, z których każdy ma aż 6 mm2 przekroju. Jest to więc "konkretne bydle!". Gruby, sztywny, strach się bać :) Z reguły, jak testowałem inne grube kable, to bas wprawiał moją podłogę w nieprzyjemne drgania i spodziewałem sie tego samo. Moim uszom zaprezentowała sie jednak niezwykła równowaga i kultura grania. Nie było nadmiaru basu! Towarzyszył on całej muzyce, nie był nachalny i nie dominował. Wzbogacał ją, dodawał potęgi i masy ale wszystko w granicach przyzwoitości. Dałem kablowi weekend na wygrzanie sie i przystąpiłem do ponownych odsłuchów.

Po wygrzaniu VIABLUE X60

Moje pierwsze wrażenie utwierdziło się i pogłębiło podobnie jak dźwięki, które otrzymałem. Byłem już pewny, że mam do czynienia z niesamowitym kablem o ponadprzeciętnej jakości, wybijającym się z tłumu wśród konkurencji cenowej i mogącym stawać we szranki ze znaczenie droższymi zawodnikami. Głębia w kablu VIABLUE może nie jest największa ale i tak wciągnęła mnie na tyle, by sie nie móc oderwać od ulubionych piosenek.

Muzyka była gęsta i wyrównana w każdym zakresie. Wokale nie wysuwały sie przed szereg tylko były pięknie wplecione w całą resztę, co było dla mnie druga niespodzianką. Spodziewałem się, że czegoś innego z uwagi na fakt, że kabel zbudowany jest z miedzi srebrzonej. Często mówi się, ze srebro rozjaśnia brzmienie i doświetla wokale, co akurat nie leży w moim guście, bo wole stonowane przyciemnione granie w klimacie wina przy kominku. Tu nie było jazgotu, nie było jasności. Nie było też co prawda przyciemnienia ale pojawiło się coś takiego, co mógłbym określić zmniejszeniem głośności średnicy przy jednoczesnym rozciągnięciu jej w głąb. Wszystko było bowiem bardzo wyraźne, lekko prezentowane ale nie krzyczało, było stonowane. W stosunku do kabli miedzianych np. Gigawatta LC-1 czy LC-2 wokale cofnęły się wyrównując brzmieniowo z reszta muzyki. Dało to swoisty spokoj i sprawiło, że słuchało się tego z duża przyjemnością, bez zmęczenia uszu. Co więcej, muzykę cechowała pewna gładkość i delikatność co dodatkowo wzmocniło efekt.

Muzyka prezentowana przez mój system zasilony kablem VIABLUE X60 stała się bardziej obszerna i jakby pełna! Nie było to chude granie. Nawet mój drugi budżetowy system zagrał jak sprzęt z wyższej klasy.

Słyszałem wiele dobrego o kablach tej marki, ale jak zawsze utrzymywałem do tego duży dystans, bo oceny ludzi i sprzedawców są różne a często wielce subiektywne i dalekie od rzeczywistości. Tu okazało sie, że pochwały były zasłużone a zachwyty zrozumiałe. Sam teraz siedzę, słucham muzyki i jestem pod wrażeniem tego, co ten kabel zrobił z moim sprzętem.

Co jeszcze?

Kabel VIABLUE sprawił, że w piosenkach nie ma nadmiernej ostrości, nie ma wyeksponowanych sybilantów. Jest gładko, przyjemnie, miło. Bardzo mi sie to podoba, bowiem słucham wielu starych kawałków o słabej realizacji, w których owe sybilanty często sie pojawiają w zbyt mocnej formie. Teraz słucha sie tego zdecydowanie lepiej!

Wracając do wspomnianego na początku basu to powtórzę, że był on świetnie kontrolowany. Nie był przesadny, nie schodził za nisko dzięki czemu nie buczał, nie wprowadził nadmiernych wibracji i nie sprawił, że trzęsła mi sie cały podłoga. Generowane uderzenia miały jednak swoją moc, były konkretne, obszerne i powodowały, że robiło sie ciepło na sercu. Czuć było takie swoiste spełnienie, że to jest TO! Wybrzmienia były sprężyste i doskonale zarysowane. Rewelacja. Jest w tym potęga. Być może bas w VIABLUE nie jest mistrzem szybkości ale dla mnie jest kapitalny. Niektórzy mu zarzucają, że jest a wolny przez co muzyka jest mało dynamiczna. Myślę, że to przesada. Jest naprawdę dobrze, bo "rock& rollowych utworów Cliffa Richarda słuchało z przyspieszonym tętnem i z niesamowitym uśmiechem.

Ciekawostką może być to, że ogólnie zakupiłem kabel zasilający Gigawatta LC-2 EVO a VIABLUE X60 dostałem jedynie do testów i ostatecznie oddałem Gigawatta pozostawiając VIABLUE. Ogólnie bardzo cenie sobie produkty marki Gigawatt, mam ich dwa kable i listwę PF-2 EVO, z których jestem zadowolony ale porównanie zalet kabla Gigawatt LC-2 EVO i VIABLUE X60 dało przewagę temu drugiemu. Gigawatt w porównaniu z VIABLUE był nieco jaśniejszy, dużo bardziej szczegółowy przez co bardziej bezwzględny dla słabszych jakościowo nagrań. Do tego eksponował wokale wysuwając je do przodu a nie lubię tego. Bas schodził za jego sprawą nieco niżej co w moim metrażu doprowadziło do trzęsienia podłogi. VIABLUE wpasował mi sie idealnie. Dawno nie byłem tak mile zaskoczony z testowanej rzeczy :)

Budowa kabla VIABLUE X60

Jak już pisałem kabel VIABLUE jest zrobiony z trzech przewodników o przekroju 6 mm2. Przewodniki są wykonane z posrebrzanej miedzi, co jak się okazuje wprowadziło więcej delikatności niż jasności. Kabel jest ekranowany, co akurat bardzo sobie cenię. Mam nawet miernik, z którym latam i sprawdzam, jak to wygląda w poszczególnym kablu. Z wyglądu kabel VIABLUE prezentuje sie co najmniej fantastycznie. Mało który kabel tak porządnie wygląda. Fajny oplot, kapitalne wtyki. Pierwsza liga! Kabel został wykonany w salonie Instal Audio z Konina. Nie miałem kabla oryginalnie zarobionego, ale wszystkie materiały użyte do jego konstrukcji były firmy VIABLUE. Wiem, ze salon wykonuje także konfekcje z innych tańszych wtyczek, co ma dużą zaletę dla wielu klientów w postaci niższej ceny. Tu mamy jednak wszystko oryginalne i ta cena jest nieco większa ale też nie tak duża, by blokowała zakup kabla. Jeśli ktoś myśli o prawdziwym dobrym brzmieniu to i tak zdziwi sie, że za taką jakość płaci sie tak „niewielkie” pieniądze.

Wiadomo, że nie każdemu podejdzie klimat kabla VIABLUE X60, bo niektórzy mogą chcieć więcej ataku, szybszy bas, więcej ostrości i agresywności ale akurat dla mnie jest on idealny i ma moją pełną rekomendacje.

Podsumowanie

Doskonały kabel za dobre pieniądze. Prezentuje wysoką jakość, ale jest łaskawy dla gorszych nagrań. Nie uzyskamy za jego pomocą „hajendowych” uniesień w postaci ponadprzeciętnej separacji instrumentów, wieloplanowej głębi sceny czy wyodrębnienia każdego oddechu i mlaśnięcia wokalisty ale otrzymamy normalne porządne granie na wysokim poziomie, któremu nic nie brakuje. Na podkreślenie zasługuje jego delikatność, która sprawia, że muzyka jest miła dla ucha. Nie ma tu jazgotania czy agresywności, które meczą uszy a sympatyczne brzmienia, które aż koją duszę. Drugim fenomenem jest bas, który dodaje potęgi i masy ale nie sprawia, że wszystko będzie dudnić.

Link do produktu: VIABLUE X-60 Nasza konfekcja Full Original Component

Autor tekstu: Łukasz Dobrzyński

Źródło tekstu: https://badabum.pl/recenzje/zasilanie/viablue-x60